menu
Strona głównaDroga do Powstania“Nie należy dłużej czekać!” – Wybuch powstaniaUzbrojenie Powstańców WielkopolskichWojsko WielkopolskieKobiety w Powstaniu WielkopolskimOrganizacja cywilnaFronty Powstania WielkopolskiegoZdobycie ŁawicySpektakularne akcjeSkutki Powstania Wielkopolskiego 1918-1919Moje wspomnieniaŹródła wykorzystanych materiałówAutorzy wystawy

Moje wspomnienia

W trakcie Powstania Wielkopolskiego walczyło wielu, którzy wcześniej odbywali służbę wojskową w armii niemieckiej. Ich wyszkolenie i doświadczenie było bardzo pomocne w trakcie walk. Wielu z nich po latach zaczęło spisywać swoje wspomnienia, dzięki którym możemy dzisiaj odtworzyć niektóre małe aspekty walk w trakcie powstania. Wspomnienia pisane po latach obarczone są często błędami w przytaczanych faktach, jednak nadal odczuwa się przejęcie osoby, która uczestniczyła w tak ważnych dla Wielkopolski wydarzeniach. Świadomość, że walczy o coś ważnego i wzniosłego była ważniejsza niż błędy w pisowni i pomyłki faktograficzne. Aby to pokazać warto przeczytać dla przykładu jedne takie wspomnienia:

„Antoni Drzewiecki, Moje wspomnienia!
W wieku 18 lat dnia 21 czerwca 1918 r. powołany zostałem w szeregi armii niemieckiej w Kołobrzegu. Po kapitulacji Niemiec po dniu 11 listopada 1918 r. zobowiązany jeszcze odbywać służbę wojskową, z początkim grudnia idąc z trzema kolegami alejami po przechadzce - rozmawiając po polsku - zastąpił nam drogę mężczyzna zapytując po polsku, czy jesteśmy Polakami i skąd pochodzimy: na odpowiedz że tak i pochodzimy z poznańskiego oświadczył nam byśmy jak najprędzej dostali się do domu, gdyż jest tamże powstanie i jesteśmy bardzo potrzebni i że będzie Polska. Tak też za wszelką cenę staraliśmy się o urlop. Otrzymałem tenże sam jeden a kartę urlopową przerobiłem na cztery osoby i to dla kolegów: Teofil Drzewiecki z Marlewa, Józef Nowak z Wągrowca, i Marciniak z Łekna i tak dostaliśmy się do domu dnia 16 grudnia 1918 r.

Dnia 1 stycznia 1919 r. wstąpiłem ochotniczo do kompanii powstańczej w Wągrowcu, z 6 na 7 stycznia 1919 r. przeszło sto powstańców wyruszyliśmy do Budzynia pod dowództwo ppor. Kowalskiego WłodzimierzaWłodzimierz Kowalski (1889-1969) urodził się w wielkopolskiej wsi Marszałki. W 1913 roku został powołany do służby wojskowej i w niemieckim mundurze brał czynny udział w walkach I wojny światowej. Swój udział w Powstaniu Wielkopolskim rozpoczął w Gołańczy w grudniu 1918 roku. Jest także autorem wspomnień z Powstania.. Tu nagle nadleciały dwa samoloty niemieckie, na ich odgłos wylecieliśmy na ulicę, zostaliśmy od razu ostrzeliwani gradem kul z karabinów maszynowych, chowając się pod duże drzewa lipowe, poległ kolega Rajewicz z Wągrowca, trafiony w brzuch [głowę].

Rychłem rankiem dnia 8 stycznia 1919 r. wymaszerowaliśmy w kierunek Chodzież przez Podanin. Przodem szła drużyna jako patrol, którą GrentzschutzGrentzschutz, niem. Straż Graniczna, była niemiecką paramilitarną formacją ochotniczą. Niektóre oddziały Grentzschutz w czasie trwania Powstania Wielkopolskiego zostały skierowane przeciwko cywilom. niemiecki przepuściła a nas otworzył ogień z karabinów maszynowych z przodu i prawego boku, patrol dostał się czołgając się w stronę wioski Podanin. Rów ten z lewej strony stał się od razu miałki i niezabezpieczony, gdyż Niemcy trzymali pod silnym ogniem. Jeden z kolegów chcąc przelecieć został trafiony i poległ, zabrałem jego karabin i naboje, mnie kula przebiła czapkę. Przeczołgając się szybko przeczołgałem się poprzecznym rowem z rur cementowych na drugą stronę szosy która była bezpieczniejsza i tak zebraliśy się w Podaninie. Tu otrzymaliśmy posiłki z Żelic jednak ludzie ci byli mało uzbrojeni, zabrany karabin oddałem innemu koledze, byli nawet powstańcy z dubeltówkamiBroń palna śrutowa, składająca się z dwóch niegwintowanych luf i dwóch komór nabojowych. Była to broń niewielkiego zasięgu, mało celna. Najczęściej używana do celów myśliwskich. Na ziemiach polskich dubeltówek używano m.in. w okresie powstania styczniowego.. W Podaninie zjawił się nieznany ksiądz i dodał nam otuchy. Teraz wszyscy zorganizowani w tyralieręBojowy szyk piechoty, w którym żołnierze tworzą pojedynczy szereg. Odległość między żołnierzami ustawionymi w tzw. linii tyralierskiej wynosi kilka metrów. Szyku tyralierskiego używano m.in. w okresie wojen napoleońskich. Tyralierzy maszerowali wówczas przed główną częścią oddziałów. Uzbrojeni z reguły w broń bardziej celną aniżeli reszta oddziałów, tyralierzy pełnili zadanie zwiadowcze., przystąpiliśmy do następnego natarcia. Niemcy mocno uzbrojeni walili co mogli, z naszej strony celnemi strzałami zmuszony został jeden karabin maszynowy do milczenia, Niemcy zaczęli częściowo się cofać, w tej chwili grupa powstańców zaatakowała Grentzschutz z lewej flanki i dostali się na tyły nieprzyjaciela, tego Niemcy się nie spodziewali, uciekali w kierunku Chodzieży, zostawiając dość dużo sprzętu wojennego. Przy zajmowaniu i oczyszcaniu terenu byliśmy w trójkę i to: Marian Nierzychowski, Nowak i ja natrafiliśmy na żandarmerię zabierając im broń i amunicję. Gdy dotarliśmy do rynku chodzieskiego, razem z Bernardym Rohde z Żylic przeznaczeni byliśmy do zajęcia poczty i pełnić służbę przy telefonach. Rano o godzinie 3 otrzymaliśmy rozkaz opuścić pocztę i gdy udalim się na stare miejsce w Rynku dowiedzieliśmy się że nasi wymaszerowali do Budzynia, szybkim marszem udalim się za nimi. Wracając do Wągrowca po paru dniach z niedużym oddziałem pod dowództwem ppor. WegneraIgnacy Wegner urodzony 30 stycznia 1897 roku w miejscowości Łosiniec w okolicach Wągrowca. Syn Józefa i Marii. Do oddziałów powstańczych wstąpił jako ochotnik. Organizował i kierował powstańczymi kompaniami Wągrowiecką i Budzyńską. Walczył na odcinku północnym Czarnków-Łabiszyn. wyjechaliśmy do Próchnowa, po połączeniu się z innemi powstańcami po nieudanej bitwie o Szamocin w dniu 15 stycznia 1919 r. wycofalim się do Próchnowa z powrotem, zmuszeni bylim pozostawić ciężko rannych powstańców, których Niemcy dobijali w barbarzyński sposób wydłubując im oczy, obrzynając uszy, co na własne oczy widziałem na ten widok krew nas zalała i pobudziła do większej zawziętości i walki.

W marcu 1919 r. na rozkaz D. X. K. Poznań przeniesiony zostałem do wojskowej piekarni w Biedrusku, potem Jarocinie, Ostrowie Wlkp. do W.O.Z.G. Poznań, zdemobilizowany zostałem dnia 21 sierpnia 192[X]. Po zwolnieniu z wojska prowadziłem piekarnię na własny rachunek”.